-Michael! Zejdź na dół, obiad!- zawołała mnie mama.
Rzuciłem czym prędzej moją nową deskorolkę i zbiegłem na dół. W
kuchni przy kuchence stała ONA. Moja mama. Ma piękne, niebieskie oczy i blond
włosy, długie do pasa. Dzisiaj związane w koński ogon. Sylwetka jak u modelki
(przynajmniej w moim mniemaniu). Jest miła, serdeczna, kochająca i opiekuńcza.
Czasami aż za bardzo. Jednym słowem jest IDEALNA. Tak, to właśnie moja mama.
Nicole, Nicole Grace. Kocham ją, jak nikogo na świecie.
-Co dzisiaj na obiad?- zapytałem ciekawy.
-Frytki z kurczakiem i groszek z marchewką.- odparła z tym
uśmiechem, który u niej ubóstwiam.
Szybko zasiedliśmy do stołu.
-Jak tam w szkole, Michael?
-Wszystko dobrze.- rzuciłem, ukrywając prawdę, że znów dostałem
jedynkę z matematyki z niezapowiedzianej kartkówki.
Mama spojrzała na mnie tym swoim przeszywającym spojrzeniem. Gdy
już otwierała usta by coś powiedzieć, zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę.- wstałem od stołu, szczęśliwy jakbym wygrał w lotto, gdy
usłyszałem:
-Siedź. Ja otworzę i zaraz dokończymy rozmowę.- powiedziała i
zniknęła.
Tak bym chciał ją teraz dokończyć. Wolałbym to niż, to co za chwilę
nastąpi. Usłyszałem odgłos otwieranych drzwi, więc szybko podbiegłem do framugi
drzwi, żeby zobaczyć kto przyszedł. Stał tam wysoki, szczupły brunet z
brązowymi oczami w wieku mojej mamy. Może dwa lata starszy. Ciekawe kto to? Może to nowy sąsiad?
Usłyszałem jak nieznajomy i mama rozmawiają:
-Witam Pana. W czym mogę pomóc?
-Pani Nicole Grace?
-Tak. A kto pyta?
-Dzień dobry. Nazywam się Peter Curter . Miło mi panią poznać.
-Mi także. Ale o co chodzi? Jest pan nowym sąsiadem?
-Nie. Widzi pani…To bardzo niezręczna sytuacja…Ma pani syna. Zgadza
się?
-Tak, ale nie wiem co to ma do rzeczy?
-To bardzo dużo ma do rzeczy. Nie chciałbym być nie uprzejmy ale…
-Ale w tej chwili pan taki jest, ponieważ wykazuje pan wścibstwo.
-To może powiem prosto z mostu… Jestem ojcem pani syna. Była pani w
banku nasienia i…
Nie słyszałem już co dalej mówili. Byłem w szoku. Łzy paliły mnie pod powiekami. Jak to możliwe? Myślałem że mama...ach nieważne co myślałem. Jak ona mogła?!
Nie słyszałem już co dalej mówili. Byłem w szoku. Łzy paliły mnie pod powiekami. Jak to możliwe? Myślałem że mama...ach nieważne co myślałem. Jak ona mogła?!
-JAK MOGŁAŚ?! JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ?! NIENAWIDZĘ CIĘ!-
wykrzyczałem to i pobiegłem do swojego pokoju. Zawsze mówiła, że mnie kocha, a
teraz się dowiaduję że w ogóle nie znała mojego ojca! Nawet nie wiem kiedy łzy
popłynęły mi z oczu. Leciały bez opamiętania. Po chwili usłyszałem jak drzwi
się uchylają i zobaczyłem w nich, wychylającą się głowę matki.
-Michael…Posłuchaj mniej…- zaczęła, ale przerwałem jej wściekle.
-JA mam posłuchać? JA?! To TY posłuchaj! Zniszczyłaś mi życie!
Nienawidzę Cię! Jak mogłaś być tak egoistyczna?! Jak mogłaś coś takiego
zrobić?! I co myślałaś, że się nie dowiem?! Przecież na pierwszy rzut oka jest
jasne, że jestem bardziej podobny do ojca! Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?!
Zresztą nie ważne…Wyjdź z tego pokoju.- powiedziałem, ale ona cały czas tam
stała. - NIE SŁYSZYSZ?! WYNOŚ SIĘ!- wykrzyknąłem z furią. Gdy tylko drzwi się
zamknęły, padłem na łóżko i rozpłakałem się na dobre, jak małe dziecko pragnące
bliskiej osoby. Niestety ja już takiej nie miałem…
Hej :)
OdpowiedzUsuńBlog jest ciekawy, ale niestety, nieczytelny :(
Moze z racji tego, ze czytam na telefonie, rozni sie to nieco od wygladu na komputerze, jednak obrazek w tle ma sporo czarnych fragmentow i tekst tez jest czarny, wiec niektore slowa maja "dziure" albo cale sa niewidoczne...
Ale tresc bloga ciekawa, zamierzam czytac dalej, jak tylko dorwe komputer ^^