sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział VI

Z Perspektywy Michaela


Nazajutrz obudziłem się koło południa. Poprzedniego dnia musiałem być potwornie zmęczony, skoro obudziłem się o tak późnej porze. Po porannej toalecie zszedłem na obiad. Wszedłem do kuchni, ale nikogo tam nie było. Znalazłem czerwoną karteczkę przyczepioną do lodówki, a na niej napisane, że w mikrofali jest spaghetti i mam to sobie odgrzać. Odgrzałem obiad i przeszedłem do salonu, aby włączyć telewizję. Gdy już wszystko zjadłem skupiłem się na filmie. Położyłem się wygodnie na kanapie i  nie wiem kiedy, zasnąłem.
Obudził mnie dzwonek telefonu, który był na stoliku. Myślałem, że zaraz wyrzucę go przez okno. Miałem taki piękny sen. Właśnie wygrałem zawody w jeździe na desce i w nagrodę dostałem hamburgery na cały rok. Usłyszałem krzątanie w kuchni, więc ruszyłem w tamtą stronę. Gdy tylko pojawiłem się w progu uśmiechnęła się do mnie mama.
-Jak się spało śpiochu? –zapytała z pięknym uśmiechem.
-Fantastycznie. –odpowiedziałem. –Która godzina? –zainteresowałem się.
-Szesnasta. Chcesz coś do jedzenia?
-Jasne. Jestem głodny jak wilk.
-Co powiesz na pizze? Nie chcę mi się dzisiaj już nic robić. Głowa mnie boli, więc wcześniej się dziś położę.
-Jasne. Tylko bez anszua. Nienawidzę tego.
-Wiem kochanie.
Po zamówieniu pizzy i czekaniu, aż dostawca ją przywiezie postanowiłem zadać mamie pytanie, modląc się w duchu aby się zgodziła.
-Mamo, mogę iść dzisiaj do skateparku?
-To wykluczone. Jesteś przemęczony wczorajszym dniem i coś ci się może stać. –użyła tej surowej nuty, której przez ostatni czas słyszę częściej niż przez ostatnie kilka lat.
-Ale mamo, spałem tyle czasu i nie jestem już zmęczony. Naprawdę.
-Nie, Michael. Słyszałeś co wczoraj powiedział Peter. Nie zgadzam się koniec.
-Ale mamo!
-Żadnego ale. Już postanowiłam i nie zmienią zdania. Dzisiaj będziesz CAŁY dzień w domu.
Naburmuszony siedziałem jedząc pizzę. –To nie fair! –myślałem. –Jakiś pajac powiedział, że mam nie wychodzić i jestem uziemiony na cały dzień!
Gdy skończyłem posiłek poszedłem do swojego pokoju i pograłem na laptopie. Kiedy poczułem się senny poszedłem do łazienki , wziąłem prysznic, spakowałem się do szkoły i poszedłem spać.
Następnego dnia wstałem wcześniej. Poszedłem do łazienki i szybko zjadłem śniadanie. Chwyciłem deskę i gdy chciałem już wychodzić mama zapytała:
-Dlaczego tak wcześnie idziesz dziś do szkoły?
-Z kolegami się umówiłem –odparłem wymijająco. Po części to była prawda.
-Ale tak wcześnie?
-Tak z Brianem. Chyba mogę?
-Oczywiście, że możesz. Wziąłeś drugie śniadanie?
-Tak mamo. Cześć!
-Pa kochanie!
Pojechałem do szkoły na desce, jak zwykle. Szybko usiadłem w szatni i czekałem na Briana. Przyszedł po pięciu minutach. Był to blondyn o długich włosach i dużych  zielonych oczach. Był wysoki i wysportowany. Lubił tak jak ja jeździć na desce i słuchać muzyki.
-Masz z matmy? –zapytałem.
-Tak, jasne. A masz wypracowanie z polskiego?
-Bierz gdzieś tam powinno być tylko przekształć. Uważaj bo brałem z Internetu.-odpowiedziałem już przepisując. Po piętnastu minutach zabrzmiał dzwonek i ruszyliśmy do klasy. Pierwszą lekcją jaką mieliśmy był angielski. Czas przeleciał mi szybko na patrzeniu się w okno. Nauczyciel przetrzymał nas na przerwie w klasie, więc nie mogłem przepisywać matmy. O mały włos, a spóźnilibyśmy się na biologię. Ta lekcja minęła jak dla mnie za szybko. Moim zdaniem moglibyśmy mieć jej więcej. Na przerwie spisałem trochę matmy, ale została mi jeszcze końcówka drugiej kartki. Teraz polski. Brianan włożył mi wypracowanie do plecaka, więc na lekcji normalnie oddałem je pani. Chyba miała zły humor, bo przepytała połowę klasy. Przez następne przerwy nie mogłem nic spisać, ponieważ nauczyciele patrolowali korytarze i łazienki. Nadeszła przerwa obiadowa, dwudziesto minutowa. Zaszyłem się w szatni i przepisywałem. Po niej miała być matma. Nagle ktoś przysłonił mi światło.
-Odejdź. Zasłaniasz mi światło. –burknąłem. Niestety ten ktoś się nie przesuwał. Wściekły, że ktoś mi przeszkadza, w spisywaniu już ostatniego zadania, sprawdziłem kto to jest. Tym kimś okazał się Peter...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz